Zainteresowanie sektorem eksploatacji pól naftowych dramatycznie spadło, gdy awersja do ryzyka w 2011 r. skłoniła inwestorów do zwrócenia się w kierunku obszarów postrzeganych jako bardziej stabilne, np. zintegrowanych koncernów naftowych.
Ponadto, pomimo ostatniego odbicia cen ropy, akcje większości spółek obsługujących pola naftowe usilnie próbowały oprzeć się presji związanej ze spadkiem cen gazu w Ameryce Północnej, co może, według niektórych inwestorów, doprowadzić do nagłego i znaczącego spadku wydobycia, przy jednoczesnym wzroście rezerwowego potencjału spółek. Spadek cen gazu ziemnego w USA wzbudził także wątpliwości, czy działania związane z wydobyciem płynnych surowców, w tym ropy i płynnego gazu (np. propanu) będą w stanie zaabsorbować zdolności produkcyjne, jakie pojawią się wraz z nowymi platformami wiertniczymi. Obawy te w pewnym stopniu łagodzi ciągła poprawa sytuacji na rynkach międzynarodowych, na którą wskazują solidne wyniki za czwarty kwartał, wzrost wydobycia surowców ze złóż podmorskich, odkrywanie nowych zasobów surowców oraz długoterminowy sekularny trend wzrostowy, zmuszający producentów do realizacji coraz bardziej złożonych i kosztownych projektów.
Akcje spółek obsługujących pola naftowe z natury charakteryzują się dość dużą zmiennością wyceny na tle całego sektora energetycznego, wynikającą z zależności od cen surowców i wydatków firm poszukujących i eksploatujących złoża ropy. Uważamy jednak, że ta cecha, w połączeniu z potencjałem wzrostowym i trendem sekularnym, czyni te papiery atrakcyjnymi dla naszych portfeli zorientowanych na wzrost i zysk.
W ostatnim czasie rozbieżność pomiędzy cenami ropy i gazu ziemnego podzieliła wyniki akcji przedsiębiorstw obsługujących pola naftowe; papiery spółek o znaczącej ekspozycji na rynek północnoamerykański traciły pod wpływem obaw przed wzrostem potencjału produkcyjnego i presji na obniżanie kosztów, a także zmienności cen surowców.
Największe straty notowały spółki o ekspozycji na rynek gazu ziemnego lub wpływ spadku cen tego surowca, natomiast akcje przedsiębiorstw o większej ekspozycji na światowy rynek ropy, a w szczególności na eksploatację złóż podmorskich, radziły sobie względnie dobrze. Uważamy, że obawy związane z wzrostem zdolności produkcyjnych, presją cenową i koniecznością obniżania kosztów w sektorze obsługi pól naftowych są przesadzone, a jeżeli nie, to zostały one i tak niemal w pełni uwzględnione w wycenie akcji. W rezultacie, kilka pozycji z tego sektora wygląda dziś naprawdę kusząco.
Aktualne średnie wyceny papierów z sektora obsługi pól naftowych wydają nam się atrakcyjne, choć przypuszczamy, że mogą one przysłaniać pewną rozbieżność pomiędzy dwiema grupami firm z tej branży, a mianowicie pomiędzy spółkami powiązanymi z rynkami utrzymującymi sekularny trend wzrostowy (np. rynkiem eksploatacji złóż podmorskich), których wyceny są dość wysokie, a przedsiębiorstwami o większej ekspozycji na północnoamerykański rynek gazu, których akcje są dostępne ze sporym rabatem. Sądzimy, że ta rozbieżność sygnalizuje potencjalne możliwości, ale i ryzyka związane z tą branżą. Choć akcje wielu spółek obsługujących pola naftowe wydają się oferować lepszy potencjał wzrostowy, staramy się wyszukiwać najsilniejsze przedsiębiorstwa o solidnych modelach biznesowych, które oferują także ekspozycję na sekularne trendy w tym sektorze.
Niezmiennie koncentrujemy się na możliwościach inwestycyjnych wynikających z indywidualnych katalizatorów wzrostu, poprawy czynników fundamentalnych i długoterminowych trendów sekularnych, a nie lewarowania cen surowców czy wskaźnika beta. Ogólnie rzecz biorąc, nasza strategia zakłada inwestowanie w dobrze zarządzane spółki o solidnej bazie surowcowej i zaawansowanych możliwościach technologicznych. Wierzymy, że takie przedsiębiorstwa mogą osiągać lepsze wyniki w różnych fazach cyklu rynkowego, dzięki ponadprzeciętnemu wzrostowi produkcji, niskim kosztom i przewadze technologicznej.
Frederick G. Fromm, CFA, wiceprezes zarządzający portfelami inwestycyjnymi / starszy analityk Franklin Equity Group®